(fragment rozdziału)
Światła mrugały dziko, a ogłupiająca muzyka
waliła po uszach, gdy skasowałam kolejnego klienta i odwróciłam się z tacą
pełną pustych butelek, by wrócić z nią do baru. Z trudem lawirowałam między
stłoczonymi w grupki ludźmi, zaśmiewającymi się głośno i nadaremnie próbującymi
przekrzyczeć dudniącą muzykę. No, ale do klubu nocnego nie przychodziło się przecież
po to, by porozmawiać.
Sugar było obecnie jedną z
najmodniejszych miejscówek w Los Angeles. W zasadzie już od jakiegoś czasu, najbardziej
znane stało się jednak od czasu zatrudnienia nowej menedżerki, jakiś rok
wcześniej. Dokładnie nie wiedziałam, bo sama tam wtedy jeszcze nie pracowałam. W
zasadzie odkąd zaczęłam, musiałam przyzwyczaić się do tłumów, obecnych w klubie
w praktycznie każdy dzień tygodnia. Nie przeszkadzało mi to. Tłumy ludzi
pozwalały nie myśleć o moich własnych problemach. Pozwalały nie zwracać na nie
uwagi.
Lubiłam Sugar.
Nie tylko dlatego, że było tam niewiele luster. Także dlatego, że zawsze było
tam głośno i tłoczno, a pracownicy okazali się bardzo przyjaźni i pomocni. To dla
mnie była nowość, zazwyczaj nikt mnie nie lubił. Ale w Sugar… To może była zasługa menedżerki, z którą znalazłam wspólny
język już na rozmowie kwalifikacyjnej. Faktem pozostawało, że naprawdę
znalazłam tam swoje miejsce.
Podeszłam do baru, uśmiechnęłam się szybko do
stojącego za nim Nicka i oddałam pełną tacę, po czym odwróciłam się i rozejrzałam
po sali. Wszystkie moje stoliki były zajęte, ale większość zdążyłam już
obskoczyć. Zauważyłam, że przy jednym z nich goście opróżnili już swoje
kieliszki, chwyciłam więc kolejną tacę i ruszyłam w tamtą stronę, jednym
wprawnym gestem odrzucając na plecy moje długie, ciemne, niemalże czarne włosy.
Jak zwykle nie miałam nawet chwili, by spiąć je w kitkę, o czym zapomniałam na
początku zmiany.
Ale to dobrze. Dużo pracy nigdy mi nie
przeszkadzało. Dzięki temu mogłam nie myśleć zbyt wiele.
Odebrałam kolejne zamówienie i wróciłam do
Nicka, który uśmiechnął się do mnie szeroko, po czym mrugnął do mnie. Ten opalony,
przystojny blondyn zbierał niemalże tak dużo napiwków jak ja. Zapewne gdyby
dziewczyny wiedziały, że w domu czekał na niego chłopak, nie płaciłyby mu tak
chętnie. Z drugiej strony, gdyby mężczyźni wiedzieli, jak bardzo byłam
pokręcona, pewnie nie płaciliby mnie.
– Cześć, Nick, Cece. – Menedżerka pojawiła się obok
nas jak spod ziemi. Nie miałam pojęcia, jak to robiła, czasami miałam wrażenie,
że teleportowała się z miejsca na miejsce, by być w stanie wszystko to ogarnąć.
Ale jakoś to robiła. – Radzicie sobie? Dzień jak co dzień? Pytam, bo muszę się dzisiaj
urwać wcześniej.
To było coś nowego. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem,
ale po drodze mój wzrok nieopatrznie zahaczył o wiszące nad barem, szerokie
lustro. Na moment wyprowadził mnie z równowagi widok wyszczerzonej w krzywym
uśmiechu, nieludzkiej twarzy o czarnych, przerażających oczach. Drgnęłam, a
pusta szklanka spadła mi z tacy i roztrzaskała się na podłodze.
– O rany! Przepraszam – wyjąkałam, z trudem
odrywając wzrok od lustra. Menedżerka zmarszczyła brwi.
– Wszystko w porządku, Cece?
Gwałtownie pokiwałam głową, schylając się, by
podnieść kawałki szkła. Menedżerka machnęła na mnie ręką.
– Zostaw to, poproszę którąś sprzątaczkę, żeby się
tym zajęła. Nie przejmuj się, wypadki się zdarzają. Na pewno wszystko w
porządku?
Podniosłam się wreszcie i pożałowałam, że nie
związałam jednak włosów. W porównaniu z nią musiałam wyglądać jak siódme
dziecko stróża. Nasza menedżerka zawsze była wymuskana i porządnie uczesana,
dyskretnie, ale porządnie umalowana, a także równie porządnie ubrana. Z drugiej
strony było to trochę nudne. Jakby na siłę chciała udawać kobietę biznesu.
Było w niej coś takiego, co kazało mi przypuszczać,
że to tylko pozór. I nie miało to nic wspólnego z jej słodką, dziewczęcą urodą:
mimo długich blond włosów, regularnych rysów twarzy, jasnej karnacji i
niebieskich oczu wyglądała stanowczo. Tylko… ten biznesowy kostium jakoś do
niej nie pasował. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo na dobrą sprawę nie
znałam jej zbyt dobrze.
– Jasne – odpowiedziałam trochę zbyt szybko. – A
u ciebie? Nigdy… nie wychodzisz wcześniej.
– Jessica mnie zastąpi, ale dopiero za jakieś
dwie godziny. – Żonglowała przez moment trzymaną w rękach komórką, aż w końcu
zmarszczyła brwi i dodała: – Cece, chyba klient w twoim rewirze na ciebie
czeka. A gdybyście czegoś potrzebowali, jestem pod telefonem.
Oddaliła się, zanim któreś z nas zdążyło o coś
zapytać. Nick wzruszył ramionami na moje pytające spojrzenie, a ja odwróciłam się
do klienta, którego chwilę wcześniej nie było jeszcze przecież przy żadnym
stoliku.
I na moment zamarłam.
Byłam pewna, że gdzieś już go widziałam. Te czarne,
nieco za długie włosy, opadające mu na lekko skośne oczy, regularne,
zdecydowanie przystojne rysy twarzy, zdecydowany wykrój ust, ciemną karnację
skóry, od której odcinał się wyraźnie dwudniowy zarost. Mężczyzna był ubrany
dosyć luźno, w czarną koszulę i sprane dżinsy, ale i tak wyglądał w tym
rewelacyjnie. Byłam dziwnie pewna, że we wszystkim wyglądałby równie dobrze, bo
nawet gdy siedział, mogłam dostrzec jego umięśnione ramiona, którymi opierał się
o stolik.
I patrzył prosto na mnie.
Nie skinął na mnie, nie zrobił żadnego z tych
ruchów, które zrobiłby każdy inny klient na jego miejscu. Po prostu siedział i
patrzył. A jakie to było spojrzenie! Miałam wrażenie, że przewiercał mnie nim
na wylot. Z takiej odległości nie mogłam rozpoznać koloru oczu, ale byłam
dziwnie pewna, że gdyby podeszła bliżej, okazałyby się szare niczym stal.
Skąd właściwie to wiedziałam?
No spoko, wydaję mi się, że połączenie tych dwóch pomysłów mogło być całkiem fajne! <3
OdpowiedzUsuńI zrobiłaś piękne szablony! Na obu blogach bardzo mi się podobają <3
Dziękuję :) chociaż ten szablon bardziej mi się podoba, to jednak pomysł bardziej tamten, chociaż teoretycznie ten jest oryginalniejszy:)
UsuńSPOKO, JUŻ ZROZUMIAŁAM:))))
UsuńMI TAM OBA SIĘ PODOBAJĄ: SZABLONY I POMYSŁY XD
A TAK W OGÓLE, TO MAM PROŚBĘ, CHOĆ WIEM, ŻE NIE POWINNAM ZAWRACAĆ CI GITARY, BO JESTEŚ W SZPITALU I W OGÓLE, BADANIA MUSZĄ BYĆ MĘCZĄCE, ALE JAKBYŚ MIAŁA KIEDYŚ, W NIEDALEKIEJ PRZYSZŁOŚCI CZAS I TROCHĘ CHĘCI, TO MACHNĘŁABYŚ MI SIĘ NA SZABLON NA BU? PYTAM TYLKO TEORETYCZNIE, NIE CHCĘ CIĘ MĘCZYĆ PO SZPITALU.... <3
Cieszym się :)
UsuńNo jasne, żaden problem. Napisz na gg, co byś tam dokładnie chciała, tylko ostrzegam, że ostatnio szablony z układem otwartym mi nie wychodzą :D odpiszę pewnie w piątek albo w sobotę, zależnie jak mnie wypuszcza. I nie przejmuj się tym meczeniem, akurat zrobić dla Ciebie szablon to sama przyjemność;)
Ja też XDDD
UsuńDam Ci znać w następnym tygodniu, nie będę teraz zarzucała Cię zdjęciami, bo chciałabym, żebyśmy razem coś wybrały. Mam całą masę fajnych zdjęć, ale poczekam na Ciebie;) No ja wiem, ale jednak badania robią swoje, na pewno nie będziesz siadała od razu do lapka, tym bardziej że ja sama na razie skrobię po parę zdań na różne opowiadania :)
O, miło mi to czytać w takim razieXD
Czekam na kolejną częśc! :D
OdpowiedzUsuń